Rzym, 04.03.2017
 

 

 

Nieumiejących pouczać i potrzebującym dobrze radzić

 

Właściwie przeżywać życie, całe życie, zawsze jest okazją do ogniskowania spojrzenia i serca na tym, co jest ważne. Każde życie ma odrębną historię i szkołę. Uczymy się od każdej z nich. Skierować spojrzenie i serce na tych, którzy są częścią naszego codziennego życia, a także na tych, którzy byli przed nami, to jest zdrowe i niezbędne ćwiczenie, aby odkryć, że jesteśmy częścią ciała, które się rozwija, które się porusza, które ma przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Jednocześnie jest to ćwiczenie, które domaga się pokory i uwagi, ponieważ oznacza przyjęcie tego, że potrzebujemy inspiracji i zachęty, nauczania i rady, aby utrzymać się przy życiu i na drodze do sprostania wyzwaniom i niepewności, które występują w każdym czasie i miejscu.

Rocznica urodzin O. Jana Leona Dehona to dogodny moment, abyśmy w dalszym ciągu kierowali wzrok, serce i kroki w służbie Ewangelii. Dziękujemy Bogu za dar jego życia oddanego i dzielonego w niespokojnym poszukiwaniu jedności z Panem. Jego świadectwo i jego praca, zakorzenione w kontemplacji miłości Ojca, zaangażowane w służbie Kościoła i społeczeństwa jego czasów, to otwarte pola nauczania i przyjacielskiej rady. I to do tego stopnia, że można powiedzieć, iż O. Dehon nadal prowadzi pośród nas duchowe uczynki miłosierdzia, aby uczyć tych, którzy nie wiedzą i doradzać znajdującym się w potrzebie.

Bogactwo jego postaci nie było improwizowaną zdobyczą, ale wynikiem dobrego i darmowego działania Boga, wkładu wielu ludzi, jego chęci do nauki i szczerej woli, aby poddać się prowadzeniu. Jeżeli dziś uznajemy w nim model życia chrześcijańskiego to dlatego, że z wiarą i zaangażowaniem przeżywał konkretną formację stałą, ucząc się wszystkiego i od wszystkich. Nie zmanierował się przez próżność. W sposób skuteczny wykorzystał swoje talenty, aby zrozumieć i służyć światu, w którym żył, pełnemu możliwości i sprzeczności.

Dehon przyjął wyzwania swego powołania i swego czasu. Na polu wychowawczym znalazł sposób, aby wprowadzić Kościół do gry w ówczesnym społeczeństwie. Uczynił to w sposób szeroki i twórczy poprzez cały szereg inicjatyw na rzecz młodzieży, robotników, wiernych, duchowieństwa i przedsiębiorców; organizował koła studyjne, patronat św. Józefa, kolegium św. Jana; szerzył kryteria i idee poprzez konferencje, kazania i pisma. Z pewnością nauczył wiele poprzez swoją ciężką pracą i cenne rady. Możliwe to było dlatego, że sam wcześniej przeżył dobry program formacyjny. Nie można dać tego, czego się nie posiada.

Jesteśmy zaproszeni, aby rozważyć pewne zasady, które przeżywane z całą pasją i wiernością, poprzez słowa i działania O. Dehona, stały się źródłem życia i nadziei dla innych. Mądrość zawarta w Biblii, tak droga naszemu Założycielowi, jest dla nas dobrym przewodnikiem: „Czytałem i ponownie wracałem do Księgi Syracha. Wprawił mnie w zdumienie. To Księga zbyt często pomijana. Należałoby postarać się o wydanie popularne; wprowadzić wolne tłumaczenie, zmienić sformułowania i dostosować do naszych obyczajów". W tej lekturze, która go zachwyciła, rozpoznajemy filary, które naznaczyły życie Dehona. Skupimy się na trzech aspektach, które wskazują krótką i zwięzłą drogę:

Natomiast z człowiekiem pobożnym podtrzymuj znajomość , a także z tym, o którym wiesz, że strzeże przykazań, którego dusza podobna do twej duszy, i kto, jeślibyś upadł, będzie współczuł tobie. Następnie trzymaj się rady twego serca , gdyż nad nią nie masz nic godniejszego wiary. Dusza bowiem człowieka zwykła czasem więcej objawiać niż siedem czat siedzących wysoko dla wypatrywania. A ponad to wszystko proś Najwyższego , aby po drodze prawdy kierował twoimi krokami (Syr 37,12-15) .

Są to precyzyjne wskazania. Rozważymy je pokrótce podejmując niektóre refleksje O. Założyciela i zapraszając, by znalazły oddźwięk na naszej drodze osobistej i wspólnotowej.

 

1 . Podtrzymuj znajomość z człowiekiem pobożnym (Syr 37,12)

Pierwsza zasada : wyjść z siebie. Potrzebujemy innych. Kiedy O. Dehon wspomina znaczące osoby w swojej historii, jest tam wiele nazwisk, które cytuje. Czyni to z wdzięcznością. Tytułem przykładu wystarczy wymienić tylko kilka z nich: matka, Stefania Vandelet: Moja dobra mama pomogła mi tak wiele (...). Jej codzienne pobożne rady bardzo mnie rozczulały ; aż do końca jej dni przeżywa wraz z nią jej radości i smutki. Później, jego kierownik duchowy O. Melchior Freyd z Seminarium Francuskiego św. Klary w Rzymie: wciąż czuję jego rady i napomnienia. Był dla mnie kanałem wielu łask . Wspomina tych, którym w St. Quentin świadczył posługę kapłańską, Służebnice Serca Jezusowego z ich założycielką Matką Marią Ulrich: Ona mnie budowała swą żarliwą gorliwością w realizowaniu dobra . Ze świata ekonomicznego i politycznego wspomina przemysłowca Leona Harmela, apostoła doktryny społecznej i kongresów pracowników, w których Dehon bierze z pożytkiem udział: Nie byłem ani sprawozdawcą, ani mówcą. Zabierałem głos w komisjach jedynie w tym celu, aby pytać i czegoś się nauczyć. W latach zakładania Zgromadzenia i późniejszych wspomina swego biskupa , ks. bpa Thibaudier, jako tego (…) który miał władzę wyrażać mi wolę Bożą.

Od najmłodszych lat aż do końca swoich dni O. Dehon wykazywał gotowość do uczenia się od innych, także poprzez czytanie i studium, otwarty na liczne dziedziny teologii i spraw ludzkich. Pozwolił się kierować w swoich trudnościach, radził się w przeciwnościach i brał na siebie odpowiedzialność w najbardziej skomplikowanych sytuacjach:

Kiedy doświadczyliśmy nadzwyczajnych łask, od 1878 do 1883, przywiązałem się do nich, miałem w nich upodobanie, prosiłem o nie i doszło do zamieszania. Nie wiedziałem, że trzeba było zachować dużą ostrożność i nieufność. Matka przełożona była również zbytnio nastawiona, by przyjmować wszystko, a za wolą Opatrzności, pobożny Ojciec Modest, który nas prowadził, nie znał reguł roztropności koniecznych w tego rodzaju sprawach. Ks. bp Thibaudier chciał nami kierować, myśmy myśleli, że może się myli. Wystąpiły błędy, które należało odpokutować. Kościół interweniował. Wydarzenie było łaską.

Pomimo przeciwności, które wycierpiał, nie uległ on zniechęceniu ani nie poddał się dumie. Zachowując właściwe proporcje, można by powiedzieć, że głos Papieża Franciszka ujmuje specyficzne etapy przeżywane przez O. Dehona i przez wielu którzy, wczoraj i dziś, uczą się z pożytkiem, akceptując pomoc i konieczną poradę ze strony osób, które nie przestają być dobrymi towarzyszami w drodze w chwili upadku i porażki:

Jeśli popełnia się błąd, to się popełnia, to się dzieje! Być może do czasu, aż nadejdzie list od Kongregacji Nauki Wiary, który mówi, że to lub tamto zostało powiedziane... Ale nie martwcie się. Wyjaśniajcie to, co trzeba wyjaśnić, ale podążajcie naprzód

 

2. Trzymaj się rady twego serca (Syr 37,13)

Drugą zasadą jest spojrzenie do wnętrza. W tekście Syracha, który nas prowadzi, serce - najbardziej intymna i oryginalna rzeczywistość osoby - pozostaje w centrum, pomiędzy człowiekiem pobożnym, a występującym zaraz po nim odniesieniu do Najwyższego. I to właśnie tam, między nimi, serce musi pozostać, przyzwyczajając się do tego, by wzrastać i żyć w łączności z nimi. Bez nich serce izoluje się i zatraca; serdeczność nie ma wtedy miejsca. O. Dehon strzegł swego serca i uczył się słuchać go od młodości: Łaska działała mocno w moim sercu . W tej tajemniczej przestrzeni wewnętrznej zestroił się on z prawdziwym powołaniem: Nasz Pan żąda ode mnie coraz bardziej zaufania i całkowitego zdania się na Niego . To tutaj właśnie żywi pragnienie, aby odpowiedzieć na wezwanie, które zaczyna go pasjonować: Odczuwam głód życia wewnętrznego, pokoju, jedności z naszym Panem ; ale nie zawsze jasny był kierunek, w którym należało pójść:

Dawniej wola Boża zdawała się cudownie nam objawiać. Teraz musimy szukać jej po omacku, pytając siebie każdego dnia, czy nie popełniamy pomyłki.

Aby dać właściwą odpowiedź wyszedł z własnego wnętrza, bez lęku, jako cierpliwy pielgrzym, który dostrzega i kieruje się podczas drogi właściwymi znakami. Jego pragnienie, dalekie jednak od dryfowania w kierunku narcystycznej intymności, doprowadziło go do tych źródeł, gdzie był w stanie skanalizować obawy społeczne, duszpasterskie i duchowe, które były w jego sercu. Cała wewnętrzne doświadczenie zmierzało do przekonania: Tu, w St. Quentin, brakuje środków działania, nie ma kolegium, Patronatu i gazety katolickiej. Wspomagany przez łaskę i dobrych doradców, O. Dehon nie zdradził swego serca. Pomimo niezrozumienia i przeciwności, jego wewnętrzne napięcie, jego gorąca troska, nie uległy zahamowaniu. Spotkał właściwy klucz: Jeśli całkowicie zdam się na miłość do Boga i dusz, pokój i radość zapanują w moim sercu.

 

3. We wszystkich tych rzeczach wzywaj Najwyższego (Syr 37,15)

Trzecia zasada stawia nas przed jednym z najsilniejszych przekonań O. Dehona: Każda działalność apostolska musi być długo przygotowywana modlitwą i nauką . Zdając sobie sprawę, jak głęboko był miłowany, starał się w każdej chwili odpowiedzieć na miłość Boga. Ta miłość Ojca, rozważana wielokrotnie w Sercu Syna, związała go z Królestwem, doprowadziła go do bliźniego, pchnęła go do misji: Najświętsze Serce zawsze pamiętało o nas i my zawsze pamiętajmy o Nim, nie mamy innej miłości, jak tylko Jego. W naszych modlitwach prośmy o Jego królestwo, o jego triumf z miłości do Niego, modlimy się za naszych bliźnich, kochajmy dusze jak Jezus je kocha i stańmy się dyspozycyjnymi, by pracować i cierpieć za dusze w takim stopniu, w jakim Jezus uzna to za dobre.

Błaganie Dehona to prośba ucznia, który z podziwem rozpoznaje dobroć nauczyciela: Przyjdźcie do szkoły mojego serca, mówi nam, rozważcie dyspozycyjność mego serca, a zobaczycie, że pokora i słodycz są jego szczególnymi znakami. Naśladując tę pokorę i tę słodycz, znajdziecie sekret pokoju. W stopniu, w jakim błaga, Dehon uczy się i wchodzi w pedagogikę Serca, które tak bardzo miłuje: Rozszerza swoje panowanie nad duszami nie siłą, ale przez perswazję, przez wiarę i miłość . Jego życie okazało się więc przedłużoną medytacją tej miłości: Jeśli chcę posiąść boską przychylność, oto sposób: iść wiernie za Jezusem, medytować wszystkie Jego tajemnice, od początku do końca, pozwolić się przeniknąć uczuciami Jego Najświętszego Serca i odtworzyć jego cnoty.

To nasz czas. Musimy kontynuować zadania wychowawcze O. Dehona w służbie Królestwa. Mężczyźni i kobiety naszych czasów, młodzież i dzieci pochodzące z wielu miejsc i różnych uwarunkowań wzywają nas do kreatywności i odwagi. Nie brakuje wyzwań, ale też i szans. Będziemy przekazywać to, czegośmy się nauczyli: pozwolić, by nam towarzyszono, zwracać uwagę na serce, na błaganie do Wszechmogącego. Sam O. Dehon przypomina nam, że chodzi o sprawy nieodzowne: Trzeba, aby kapłani poświęceni Jego miłości uczynili z wychowania młodzieży ich szczególnie ulubione dzieło. Będą uczyć dzieci tak prostej sztuki miłości.

Razem ożywmy styl, który przekazał nam O. Dehon: nauczajmy tych, którzy nie wiedzą i doradzajmy temu, który jest w potrzebie, utrzymując kontakt z odpowiednimi ludźmi, rozszerzając nasze serca, by radzić innym i wzywając pomocy Najwyższego.

Niech ta droga doświadczenia O. Dehona dotknie każdego z nas, niech wejdzie do naszych wspólnot tak, by Serce Jezusa stało się źródłem łaski dla wszystkich, których spotykamy.

 

ks. Heiner Wilmer SCJ

Przełożony Generalny i Jego Rada

 

Pobierz list w formacie PDF