Wtorek przed Środą Popielcową jest dla nas Sercanów dniem szczególnym. Kiedy świat świętuje ostatni dzień karnawału, Sercanie przeżywają wspomnienie Chrystusa modlącego się w Ogrojcu - Dzień Wynagrodzenia. Dlaczego tajemnica Ogrojca jest nam tak bliska? Ponieważ duchowość naszego Zgromadzenia w dużym skrócie sprowadza się do naśladowania i wpatrywania się w Chrystusa, który kocha i składa siebie w ofierze Ojcu. To właśnie w Ogrodzie Oliwnym Chrystus ostatecznie i całkowicie oddał się w ręce Ojca dla naszego zbawienia. W tym dniu pragniemy jednoczyć się z Chrystusem w Jego ofierze poprzez osobiste ofiarowanie się Bogu każdego z nas. W Ogrodzie Oliwnym, mimo niewyobrażalnego lęku wobec zbliżającego się cierpienia, Jezus pozostał posłuszny Ojcu do końca. Pełen ufności, powodowany miłością, dla naszego zbawienia wypowiada słowa: „Ojcze, jeśli chcesz, zabierz ode Mnie ten kielich! Jednak nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie!” (Łk 22,42). Jezus uczy nas, aby zaufać Bogu i powierzyć mu się do końca. Poprzez swoje „tak” wobec woli Ojca udowadnia nam również, że miłość Boga nie ma granic i jest silniejsza od wszelkiego lęku i cierpienia. Niestety, wielu ludzi gardzi tą miłością. To dlatego Sercanie pragną w tym dniu, w czasie całodziennej adoracji Najświętszego Sakramentu, jednoczyć się z Chrystusem na modlitwie, by razem z Nim ofiarować się Ojcu w duchu miłości i wynagrodzenia za grzechy swoje i całego świata.

Miłość

Zanim przystąpimy do podejmowania konkretnych aktów wynagrodzenia, pierwszym krokiem jest dla nas uświadomienie sobie kwestii fundamentalnej - po co to wszystko? Dlaczego Chrystus tak cierpiał? Refleksja nad tymi pytaniami powinna doprowadzić nas do wniosku, że źródłem i celem wszystkiego, czego dokonał Jezus, jest miłość. Jak powie nasz Założyciel, o. Leon Jan Deohn, „Męka jest arcydziełem miłości Serca Jezusowego”. Misją Chrystusa było objawienie prawdy o Bogu, który jest Miłością, który ukochał wszystkich bez wyjątku. Dzięki tej miłości i zaufaniu do Ojca, Jezus jest gotowy na przyjęcie wszelkich konsekwencji tej miłości. Jest gotowy na złożenie świadectwa miłości także wobec tych, którzy byli jej największymi przeciwnikami, a którzy właśnie z tego powodu najbardziej tego świadectwa potrzebowali. Dlatego też świadom ogromu czekających Go cierpień, Zbawiciel nie ucieka od nadchodzących oprawców, ale wychodzi im naprzeciw i oddaje się w ich ręce. W rzeczywistości oddaje się w ręce każdego z nas, ponieważ wszyscy poprzez grzech w większym lub mniejszym stopniu zraniliśmy Jezusa. Mając świadomość własnej grzeszności i jednocześnie ogromu miłości naszego Zbawiciela, pragniemy zatem w jakiś sposób odpowiedzieć miłością na Jego miłość. Bez uświadomienia sobie prawdy o Bożej miłości, którą człowiek niestety tak często gardzi, wszelkie nasze modlitwy i akty wynagrodzenia nie będą autentyczne, ponieważ nie będą wypływały z potrzeby serca. Aby naśladować Jezusa w Jego płomiennej miłości, nasze serca same muszą najpierw zapłonąć. Jak twierdzi o. Dehon, na wzgardzoną Miłość można odpowiedzieć jedynie powrotem do miłości. Dopiero wówczas zrodzi się w człowieku wewnętrzna potrzeba wynagrodzenia za grzech, obojętność i niewdzięczność wobec Boga.

Wynagrodzenie

Pierwszym przejawem wynagrodzenia jest walka z grzechem. O. Dehon był wielce wrażliwy na grzech, ponieważ zdawał sobie sprawę z tego, jak bardzo rani on Serce Jezusa. Widział w nim przyczynę podziału i oderwania Chrześcijan od Mistycznego Ciała Chrystusa, a więc Kościoła. W tym kontekście nasz Założyciel przywołuje słowa Pana Jezusa skierowane do św. Kamili Baptysty Varano: „Wiedz, córko moja, że cierpienia, które niosłem w mym Sercu, były niezliczone i nieskończone; łatwiej ci będzie to zrozumieć, jeśli zważysz, że jestem głową Mistycznego Ciała, którego członkami są wszyscy chrześcijanie; członkami, które jak widzisz, są niezliczone, i z których ogromna część była, jest i będzie oderwana przez grzech śmiertelny. Ty zaś nie możesz zrozumieć, o ile bardziej bolesne jest odcięcie członka duchowego niż członka cielesnego”. Ten ogromny ból Zbawiciela, którego źródłem jest odcięcie się od Niego każdego chrześcijanina przez grzech ciężki, był powodem, dla którego Jezus modlił się: „Ojcze mój, jeśli to możliwe, niech Mnie ominie ten kielich!” (Mt 26,39). O. Dehon uwrażliwia nas wobec tego na potrzebę walki z grzechem. Podejmując tę walkę, nie zadajemy bowiem Jezusowi cierpienia.

Św. Łukasz na określenie przeżyć Jezusa w Getsemani używa zwrotu: „Pogrążony w udręce”. W języku greckim słowo „udręka” oznacza również „agonię” oraz „walkę”. Z czym walczył Jezus? Z niewyobrażalnym poczuciem lęku w obliczu śmiertelnego zagrożenia. Ów lęk rodzi w nas potrzebę podjęcia kolejnego aktu wynagrodzenia jakim jest modlitwa. Może stanowić ona formę pociechy Jezusa, ponieważ każda modlitwa jest  spotkaniem z Bogiem, trwaniem w Jego bliskości, po prostu byciem przy Nim. W opisie św. Łukasza pojawia się postać anioła. Jego zadaniem jest umacnianie Jezusa w Jego śmiertelnym smutku. Jezus żalił się: „smutna jest moja dusza aż do śmierci” (Mt 26,37-38). Nie wiemy na czym polegało to umocnienie przez anioła. Nie wypowiada on ani jednego słowa. Wiemy tylko o jego obecności. Jezus pragnie także naszej obecności, naszej pociechy. Bóg nas wyczekuje, by otworzyć nam swoje Serce, ponieważ smutek, jaki ono w sobie kryje, jest nieznany aniołom, podobnie jak łzy, które są obce niebu. Człowiek może bardziej pocieszać Zbawiciela z tego względu, że w przeciwieństwie do aniołów, każdy z nas może mieć pewien udział we łzach i cierpieniu Jezusa. Każda najdrobniejsza ofiara: modlitwa, cierpienie, smutek, czy jakiekolwiek umartwienie, wszystko to możemy łączyć z ofiarą Chrystusa, jaką składa On Ojcu dla zbawienia świata.

Szczególnym przejawem trwania w obecności Jezusa jest Adoracja. Całodzienna adoracja Jezusa obecnego w Najświętszym Sakramencie, jaka ma miejsce w Dniu Wynagrodzenia, jest czasem spotkania z Chrystusem. Możemy wówczas wpatrywać się w Niego, czuwać razem z Nim. Wiemy doskonale, że to nie Bóg potrzebuje tego spotkania, lecz to my potrzebujemy spotkania z Bogiem. Wychodzimy bowiem z niego odmienieni, ponieważ przemieniamy się wówczas w Tego, którego adorujemy. Jezus jednoczy nas z uczuciami swojego Serca i stopniowo czyni je naszymi. O. Dehon wyrażał wielkie przekonanie, że najgłębszą przyczyną ludzkiego nieszczęścia jest odrzucenie miłości Chrystusa. Dzień wynagrodzenia jest okazją do przyjęcia tej miłości na nowo, do stania się przyjacielem Najświętszego Serca, kimś kto w tym Sercu mieszka, kocha Je i uważnie wsłuchuje się w Jego rytm. A kiedy nasze serca zaczynają bić tym samym rytmem, co Najświętsze Serce Jezusa, świat staje się lepszy.

dk. Paweł Szlezinger SCJ