Homilia Ojca Generała Heiner'a Wilmer'a na rozpoczęcie Spotkania Przełożonych Wyższych w Rzymie

Rdz 18, 1-15
‎ Mk 1, 35-39

Drodzy współbracia,
‎Droga Mary,

Teksty biblijne, które wybraliśmy, zapraszają nas, aby zwrócić nasz wzrok na dwie kwestie fundamentalne; aby otworzyć nasze serca na dwa ważne tematy: medytacja i migracja.

Nad ranem, gdy jeszcze było ciemno, wstał, wyszedł i udał się na miejsce pustynne, i tam się modlił (Mk 1, 35). Poprzednie dni były dla niego bardzo pracowite z powodu cudu uzdrowienia teściowej Szymona. Spotykał wiele osób opętanych przez duchy nieczyste oraz uzdrawiał chorych. Podróżował od jednej krainy do następnej, przechodząc z jednego spotkania na kolejne. Teraz potrzebował ciszy i spokoju. Potrzebował chwili samotności, aby odpocząć i poświęcić nieco czasu na spotkanie ze swym Ojcem Niebieskim.

Widzimy tu silne pragnienie modlitwy i medytacji. Podczas swej medytacji, Jezus często przenosi, w swym zranionym Sercu i zaniepokojonym umyśle, cierpienie ludzi i liczne pytania tego świata, w zupełnie nowy porządek (harmonie). Porządek i harmonia, które osiąga się dzięki głębokiej medytacji, takiej, która pozwala Ojcu, który jest w niebie, delikatnie dotknąć Jego serca i uspokoić zaniepokojony umysł.

Krótko po tej nocy Jezus wyrusza do Kafarnaum, gdzie uzdrowił paralityka.

Gdy rzucimy okiem na strukturę życia Jezusa to zobaczymy, że jego dynamika przedstawia się następująco: Jezus uzdrawia, głęboko rozmyśla (medytuje), wyrusza w drogę niczym migrant, uzdrawia ponownie.

Jezus szedł taką samą drogą jak jego przodek Abraham. Kiedy Abraham, imigrant z Ur Chaldejskiego, spotkał trzech mężczyzn był już starym człowiekiem on i jego żona Sara, ale nie mieli dzieci. Jednak Abraham pokładał ogromną wiarę w Bogu. Modlił się i medytował przez całe swoje życie. W pewnym sensie możemy powiedzieć, że Abraham żył jak my. Abraham przypomina nam sytuację, w której my, synowie ojca Leona Dehona, znaleźliśmy się bardzo często w naszym życiu: Abraham był monoteistą w społeczeństwie pogańskim. Wielu z nas żyje w społecznościach, gdzie sekularyzm i ateizm rosną w siłę. Niektórzy z nas żyją w miejscach, gdzie chrześcijanie są zagrożeni i prześladowani.

Abraham zaprasza nas, aby postąpić jak on sam: głosić imię Boże dokądkolwiek się udał. Uważa się za posłanego przez Boga. Wydaje się, że celem drzew, które tam rosły, gaju, było udzielanie schronienia podróżnym i migrantom, aby w ten sposób uchronić wiarę w Boga w całym ówczesnym pogańskim świecie.

Spoglądając na Abrahama oczami Jezusa, możemy się nauczyć wielu rzeczy, które pomogą naszemu Zgromadzeniu Księży Najświętszego Serca Jezusowego. Abraham nie miał jedynie prostej wizji, planu, lecz miał zdolność, aby przekazać tę wizję przyszłym pokoleniom, które żyć będą setki pokoleń później.

Abraham otaczał opieką innych ludzi i posiadał silny zmysł sprawiedliwości. To on był pierwszą osobą, która ofiarowała dziesięcinę ze swoich dóbr (Rdz 14, 20). Abraham był ponad miarę gościnny dla obcych.

Pewnego gorącego dnia siedział u wejścia do namiotu, gdy dostrzegł trzech nieznajomych. Wyszedł im naprzeciw i zaprosił, aby weszli do jego domu, by „obmyć nogi” i zjeść „kromkę chleba”. Podał im świeżo upieczony chleb, twaróg i mleko, utuczone cielę. Następnie stanął przed nimi zachowując się jak gość i sługa. Abraham był człowiekiem starym, a jednak Biblia mówi: „Abraham poszedł spiesznie do namiotu…” (Rdz 18, 6); „Potem Abraham podążył do trzody…” (Rdz 18, 7).

Kiedy trzej mężczyźni wyruszyli w dalszą drogę „Abraham szedł z nimi, aby ich odprowadzić” (Rdz 18, 16). Idąc z nimi Abraham okazał swoją wielką życzliwość wobec nich. Jego bratanek Lot okazał im taką samą gościnność w Sodomie, miejscu gdzie obcym, którzy potrzebowali schronienia, okazywano jedynie wrogość.

Abraham i Sara nie mieli dzieci i oboje cierpieli z tego powodu. Ich hojność, ich silne poczucie gościnności i sprawiedliwości były wstanie zmieniać wszystko. Rok po tej wizycie trzech mężów Sara porodziła Izaaka.

Czego uczą nas Jezus i Abraham na początku tego Spotkania Wyższych Przełożonych?

Jako synowie ojca Dehona potrzebujemy silnej duchowości. Musimy rozwinąć naszą pobożność względem Najświętszego Serca Jezusowego. Potrzebujemy chwil ciszy, spokoju i modlitwy. Potrzebujemy jakiegoś ustronnego miejsca, aby rozmyślać nad pięknem stworzenia, które jest dziełem Boga. Potrzebujemy odkryć na nowo czym jest medytacja.

Każdy z nas potrzebuje Ojca duchownego, kogoś, kto będzie potrafił nam doradzić, kto pomoże odnaleźć na nowo drogę prowadzącą do Boga. Potrzebujemy – jak mówi nasz Ojciec Święty Franciszek – „mistyki misyjnej”. „Misjonarz musi być kontemplacyjny w działaniu”. Potrzebujemy osobistej i intymnej przyjaźni z Chrystusem Panem. (EG 35; Annunciata 17).

Jednak oprócz medytacji potrzebujemy otworzyć się na świat migrantów. Migracja będzie wielkim wyzwaniem XXI wieku dla Kościoła i dla Zgromadzenia. Migracja nie jest problemem, lecz nade wszystko wyzwaniem. Potrzebujemy migracji. Bez migracji pozostajemy zamknięci w nas samych, w ciasnym świecie naszych idei, w krótkowzrocznej wizji naszego życia. Poznawanie innych osób, otwieranie naszych wspólnot, jak Abraham i Sara, ubogaci nas i przyniesie swoje owoce.

Jednakże migracja może też tworzyć świat cierpienia. Jako Księża Najświętszego Serca Jezusowego musimy wejść w ten świat cierpienia, smutku i bólu. Mamy stanąć po stronie ofiar.

Jako uczniowie Chrystusa spotykamy osoby, które cierpią z powodu utraty własnego domu i własnej ojczyzny. Musimy słuchać tych, którzy cierpią z powodu zerwanych relacji. Musimy skierować nasz wzrok na tych, którzy są odrzuceni.

Być otwartym na peryferie naszych społeczeństw oznacza bycie otwartym na zranione Serce Jezusa. Czyńmy to, co uczynili Abraham i Jezus: sprawmy, aby nasze serca, myśli i działania były otwarte na medytację i migrację.

Amen.

Oryginalny tekst homilii na stronie generalnej Zgromadzenia www.dehon.it

English

Italiano