Z s. dr Bożeną Leszczyńską OCV, asystentką pastoralną w Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym w Prokocimiu rozmawia ks. Andrzej Sawulski SCJ

 

- Pobyt papieża w szpitalu miał dwie części. Tę oficjalną w dużym holu pokazywały wszystkie media. Potem było już bez kamer, gdy papież poszedł na Oddział Ratunkowy i do szpitalnej kaplicy, ale Siostra to wszystko widziała.

- Czekaliśmy na Ojca Świętego z księdzem Lucjanem Szczepaniakiem, małą Olą i Mikołajem przed wejściem do kaplicy. Gdy się pojawił, dzieci wręczyły mu wiązankę kwiatów, ja natomiast pamiątkowy album, w którym na 230 stronach były prace dzieci, w większości rysunki, jakie przygotowały w prezencie dla niezwykłego Gościa. W księdze znalazły się także listy, w części przetłumaczone na język włoski, a nawet pisane alfabetem Braille`a.

- Jak papież zareagował na widok rysunków?

- Przekartkowałam album i jak zobaczył siebie w rysunkach dzieci uśmiechnąłsię bardzo serdecznie.

- Każda praca ma na pewno swoją historię, która jest znana także siostrze.

To prawda. Za każdym rysunkiem, nie tylko wykonanym farbami czy kredką, bo dzieci wykorzystywały różne techniki, między innymi plastelinę czy komputer, kryje się historia każdego małego pacjenta.

Na przykład jedna dziewczynka jest bardzo chora i nie mogła nic namalować. Ale bardzo czekała na papieża i chciała mu coś podarować. Poprosiła mnie, bym znalazła zdjęcie, jak papież był dzieckiem. Znalazłam fotografię z jego pierwszej Komunii świętej i obok tego zdjęcia umieściliśmy jej zdjęcie z tego samego wydarzenia i podpisałam na jej życzenie: Ojcze Święty Franciszku, bardzo Cię kocham. Bardzo się tym ucieszyła, a potem poprosiła o czerwoną kredkę i sama – na ile wystarczyło jej sił − dorysowała serduszko.

- Jak powstawały inne obrazki?

- Najpierw był pomysł, by dzieci wyraziły w swych pracach, jak wyobrażają sobie wizytę Ojca św. w szpitalu, ale potem dałam im dowolność wyrazu swych pragnień i marzeń.

Ktoś więc namalował kwiaty, ktoś inny w rysunek wkleił zdjęcia z jakiś szczęśliwych chwil swego życia, np. z pierwszej Komunii św. Ktoś znowu do rysunku dołączył prośbę do papieża o modlitwę. Malunki ukazują Ojca św. pośród dzieci na sali przy łóżku, modlącego się w kaplicy. Julka narysowała papieża trzymającego za rękę dziecko, a w drugiej ręce niosącego kroplówkę, Marcinek namalował wielkie serce, Piotruś niebieskiego Anioła… Co ciekawe, żaden pomysł rysunku nie powtórzył się. Dodam tylko, że autorami prac są nie tylko dzieci obecnie znajdujące się w szpitalu, lecz również te, które są w domach, ale są objęte leczeniem i od czasu do czasu przyjeżdżają na badania i konsultacje.

- Wśród wielu prac jest także rysunek wykonany przez księdza Lucjana, który ma również swoją historię.

Historia tego obrazka dotyczy także mnie, ponieważ - podobnie jak dzieci - marzyłam o odwiedzinach szpitala przez Ojca Świętego, a szczególnie kaplicy, gdzie trwa nieustanna adoracja Najświętszego Sakramentu i znajduje się cudowny obraz Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Tutaj też są relikwie papieża Jana Pawła II, którego 25 rocznicę wizyty w naszym szpitalu będziemy obchodzić 13 sierpnia. Było to także pragnienie kapelana i dzieci, które dwa lata temu podpisały się pod rysunkiem12-letniego Miłosza i prośbą o błogosławieństwo. Po cichu marzyły, by Ojciec św. je odwiedził, gdy będzie w Polsce podczas Światowych Dni Młodzieży i o to się modliły. Pojawiło się wkrótce oficjalne zaproszenie dyrekcji szpitala i kapelana, które miało błogosławieństwo metropolity krakowskiego.

Kiedy byłam w Rzymie w 2014 r. również znalazła się tam ciężko chora Justynka, którą poznałam w naszym szpitalu. Spotkałyśmy się na Mszy św. przy grobie św. Jana Pawła II i wówczas przyszła mi myśl, by to właśnie ona zaniosła papieżowi przesyłkę od chorych dzieci. Nie muszę mówić, jak bardzo ucieszyła się tą propozycją. Do Domu św. Marty weszła z pracującą tam siostrą, a kilka tygodni później szpital, dzieci i ich opiekunowie otrzymali piękne błogosławieństwo z Watykanu, które zawisło przy wejściu do kaplicy. Ksiądz Lucjan otrzymał ponadto list z Sekretariatu Stanu i papieskie różańce.

Była to mała iskierka nadziei dla nas, że Ojciec Święty uwzględni w swych planach odwiedziny szpitala. Ale wiedziałam, że program wizyty jest bardzo napięty, a nasze marzenia coraz gorętsze. Wiedział to ksiądz Lucjan, którego poprosiłam o narysowanie rysunku przedstawiającego papieża modlącego się w naszej kaplicy przed Najświętszym Sakramentem. Prośbę wkrótce spełnił i podarował mi ten szkic ze słowami: no to już siostra będzie miała wyobrażenie, jak papież modli się w kaplicy. Byłam wzruszona tym gestem i zaniosłam rysunek na oddział, do będącej pod respiratorem dziewczynki, która bardzo lubi kaplicę, więc mama często przywozi ją tutaj na wózku. Widać, że jest wtedy bardzo szczęśliwa.

Opowiedziałam jej, że rysunek został wykonany przez księdza Lucjana, ale postanowiliśmy, że będzie on prezentem od niej dla Ojca Świętego. Nie zapomnę, jak zareagowała: jej oczy rozbłysły radością. I tak jest napisane w księdze, że ten rysunek jest od Justynki, która kocha kaplicę. Dodam, że to jedyna w państwowym szpitalu kaplica z całodobową adoracją.

- Co Ojciec święty powiedział do zgromadzonych w kaplicy lekarzy i pielęgniarek?

- Wszystko w zasadzie powiedział już wcześniej, w holu, w czasie oficjalnego przemówienia. Do kaplicy przyszedł pomodlić się w ciszy. Wspólnie zmówiliśmy Zdrowaś Mario… i wszystkich pobłogosławił. Wcześniej zaniósł Matce Bożej też kwiaty. Gdy zobaczyłam postać Papieża w białej sutannie zatopionego w cichej modlitwie, to miałam przed oczami rysunek księdza i pomyślałam, że Bóg jest Panem rzeczy niemożliwych i uczynił dla nas cud.

Pamiętam, jak 17-letnia Paulina, która od roku jest z nami w szpitalu, powiedziała mi, że nawet gdyby się nie spotkała z papieżem, to najważniejsze dla niej jest to, że będzie tutaj i pomodli się za wszystkich w kaplicy, gdzie modlą się dzieci, ich rodziny i pracownicy szpitala.

- Co było potem, kiedy papież wyszedł z kaplicy?

- Skierował swe kroki w stronę pomieszczeń kapelanii i w zasadzie przez kilka chwil byliśmy z nim „sam na sam” bez kamer. I wtedy wydarzył się kolejny cud. Jedna dziewczynka, która bardzo czekała na spotkanie z papieżem, akurat w tym dniu miała operację. Poprosiła więc mnie, bym przytuliła od niej Ojca Świętego i ucałowała, a potem przyszła do niej. Wierzyła, że w ten sposób sama będzie objęta ramionami Ojca Świętego, że tak przytuli ją do serca. Pragnęła, bym przyniosła jej to przytulenie papieża. Tak też się stało, choć nie przypuszczałam, że będzie to możliwe. Bóg jednak znalazł miejsce i czas, by spełnić tę prośbę. Przypomniały mi się wówczas słowa Ojca św., które powiedział na początku, że chciałby zatrzymać się trochę przy każdym chorym dziecku, przytulić je jedno po drugim, posłuchać, razem pomilczeć, pomodlić się….

- Spotkanie na Oddziale Ratunkowym też było bez kamer.

Tam już nie byliśmy, razem z Ojcem św. poszedł dyrektor szpitala i kardynał S. Dziwisz. Ale tutaj też było ciekawe zdarzenie. Otóż tuż przed wizytą papieża niespodziewanie do szpitala trafiła Gosia, uczestniczka Światowych Dni Młodych. Jak się potem od niej dowiedziałam, z wózka uklęknęła przed papieżem, który podniósł ją delikatnie, uśmiechnął się i posadził z powrotem. Było to dla niej wielkie szczęście. Marzyła, by zobaczyć Ojca Świętego choć z daleka na Błoniach czy w Brzegach, a tutaj taka niespodzianka.

- Wizytę papieża przeżywali także rodzice.

- Myślę, że to był także dla nich dar i ważne spotkanie. Paradoksalnie, dzięki choremu dziecku mogli doświadczyć takiego dobra – spotkać się z Ojcem Świętym i otrzymać błogosławieństwo i różaniec.

Jedna z mam powiedziała, że była to chwila szczęścia w szpitalu i tego nigdy nie zapomni. Spotkanie z Ojcem Świętym dało jej pokój serca w obliczu cierpienia związanego z pobytem w szpitalu jej ciężko chorego dziecka.

Wspomnę jeszcze, że pamiątkowe różańce ze zdjęciem Papieża Franciszka i Matki Bożej z naszej kaplicy otrzymały wszystkie dzieci, które podczas wizyty Ojca św. w szpitalu znajdowały się w różnych oddziałach. Trafiają one również do rąk tych małych pacjentów, którzy są już w domu, ale cały czas pozostają pod opieką szpitala. Również w ten sposób wszystkie dzieci mogą więc doświadczyć bliskości wyjątkowego Gościa.

- Dziękuję za rozmowę.

Zdjęcia: Archiwum Kapelanii (Za: Gość Niedzielny)